Rozmawiała przez telefon i nie widziała mnie, dzięki czemu miałem czas na zastanowienie. Mogłem zrobić unik, udać – nawet przed samym sobą – że jej nie zauważyłem, i polecieć dalej. Powinienem wracać do domu po pracy. A jednak podszedłem do stolika i pozwoliłem jej się zobaczyć. Uderzyło mnie zakłopotanie w jej twarzy.
Zmywam naczynia i widzę, jak pachnący i wykąpany mościsz się już w pościeli. Domywam garnek, kiedy kiwasz na mnie ręką i filuternie, na tyle, na ile cię stać, układasz się na materacu. - Kiedy skończysz? - pytasz, a ja wiem, że nie z troski o to, czy długo jeszcze muszą zapierdzielać, a wyłącznie ze swojej własnej potrzeby. Drogi mężu, kochanie... sorry, nie pójdę dziś z tobą do łóżka. Od jakiegoś czasu [po tekście "Kilka słów, które..."] na moją skrzynkę przychodzi coraz więcej wiadomości dotyczących tego problemu i jestem autentycznie skonfundowana, że narasta on aż do takiej rangi. I że tak ciężko wyjaśnić sobie to małe nieporozumienie. Więc będę o tym pisać, póki będą przychodzić do mnie maile, że kolejna kobieta, kolejny raz, zostaje całkowicie sama. Widzisz, mój drogi. Piszę w imieniu tych kobiet, które nie umieją ci same tego powiedzieć. Ja jestem po prostu zmęczona. Tak. Wiem. Uśmiechasz się, bo to jeden z najsłynniejszych cytatów kobiet zaraz po "boli mnie głowa". Ale poczekaj z uśmiechem. Posłuchaj. Ja też pracuję. Czy w domu, czy dodatkowo jeszcze na etacie - też cały dzień mam zajęcie. Jestem tak zmęczona, że moje zmęczenie jest zmęczone. Jestem skonana. I kiedy widzę, że leżysz i pierdzisz sobie w kanapę, a ja jeszcze to i tamto, bo nie da rady tego odpuścić, nawet jak bym chciała, to wybacz, ale nie da się. Bo następnego dnia utonę w tych rzeczach. I nie czuję podniecenia na myśl o zbliżeniu z tobą, za to powoli zaczynam czuć wściekłość. Wiem, doskonale zdaję sobie sprawę, że ty przez cały dzień również nie spoczywasz na laurach. Pracujesz. Masz swoje obowiązki przy domu, przy dzieciach czy co tam sobie robisz. I swój stres najlepiej odreagowujesz w łóżku. Znam ten mechanizm, sama tak robię. Wieczorem chcesz się odstresować, oglądasz film, klikasz w jakąś gierkę, potem się kąpiesz i... czekasz na mnie. A mnie zaraz strzeli cholera, bo w czasie, kiedy ty leżysz, ja ogarnęłam kuchnię po kolacji, przygotowałam wam i sobie śniadanie na drugi dzień, poprasowałam ubrania i jeszcze muszę zmyć garnki, bo jak ich nie zmyję, to rano na blaty w kuchni trzeba będzie napalm spuścić, taki będzie armagedon po śniadaniu. Tak wiem - nie zwracasz na to uwagi. Ja tak. I przerażenie mnie ogarnia na myśl, ile następnego dnia będę mieć roboty, jeśli dziś sobie odpuszczę. Przerażenie, zdenerwowanie, więc szoruję ten garnek, mimo że mam ochotę wleźć pod kołdrę i po prostu stracić przytomność. A nawet jeśli szoruję, bo nie wyrobiłam się z moimi obowiązkami, a ty ze swoimi jesteś w porządku, to w dalszym ciągu - nie, nie pójdę dziś z tobą do łóżka. Najwyraźniej mam gorszy dzień, gorszy moment, coś się ze mną dzieje i jeśli nie wyrabiam się z moimi obowiązkami, to tym bardziej - nie, nie pójdę z tobą do łóżka. Nie pójdę i nie będę nawet szukać wymówki, bo ona leży w rozsypanych ciastkach na podłodze, sterczy w górze prania, rozpala się na przypalonym mleku na kuchence. Ona tu jest wszędzie, a ty leżysz i czekasz - król życia, pan kanapy, potężny władca pilota od dekodera - zamiast szybko ze mną ogarnąć, co trzeba i wskoczyć razem pod prysznic, gdzie możemy zacząć łóżkowe rytuały. Tak! Chcesz, żebym była rozluźniona i w miarę spokojna, żeby z wdziękiem umościć się z tobą pod kołdrą? To rusz tyłek i pozwól mi to przeżywać w takich warunkach, jakie mnie do leżenia z tobą nastrajają. Przestań jęczeć, że czekasz, że kiedy kochanie skończysz, że może byśmy... Zamiast mnie, sam siebie przyspiesz. Zmień pościel, rozwieś pranie, poskładaj to, co się wala po ziemi, poczekaj na mnie z tym prysznicem, może ja bym chciała, żebyś mi te plecy umył czy masaż zrobił. Rusz się do cholery, bo ja też bym poszła z tobą do łóżka, tylko, kurde, wciąż nie mam okazji. Zapierdzielam jak motorek, kiedy ty nastrajasz się przy kolejnym filmie, którego ja osobiście nawet nie chcę słyszeć, a co dopiero oglądać. Słuchaj, kotku. To prosta sprawa: ty potrzebujesz seksu, żeby się odstresować, ja potrzebuję się troszkę odstresować na seks. Widzę, że leżysz, że czekasz, ale, kurde, ja też czekam! Czekam na moment, w którym wieczorem nie będę musiała nic robić. Jeśli więc do twojego mózgu dojdzie informacja: ja leżę, a ona coś jeszcze robi, to kurde wstań do jasnej ciasnej, pomóż jej, żeby szybciej to zrobiła i wtedy ona szybciej do tego łóżka przyjdzie, a na pewno będzie w lepszym humorze! I tyle. We dwójkę będzie sprawnie, ja będę spokojniejsza wizją wolnego wieczoru, ty będziesz spokojniejszy, wiedząc, że już zaraz, za chwilę, a jak już razem ogarniemy, co trzeba ogarnąć, to zawsze możemy razem skończyć razem pod prysznicem. Nie ma co zbytnio miąć tej świeżo zmienionej pościeli. Udostępnij wpis➡A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ➡Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku Jestem o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej historię znajdziesz TutajAle ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:
Ja tylko chce uszczesliwic Cię Przy Tobie czuje, ze zyje moje serce szybciej bije odkąd jesteś ze mną Chce być jeszce bliżej Ciebie ze mną będziesz miał jak w niebie Jak w niebie Gwiazdke z nieba dostaniesz i do łóżka śniadanie. Gwiazdke z nieba dostaniesz i do łóżka śniadanie. Gwiazdke z nieba dostaniesz i do łóżka Hej 😉 nie wiem czy to co teraz pisze będzie miało jakikolwiek sens i odda to co czuje, ale wiem że muszę to z siebie gdzieś wylać. Razem z narzeczonym ( od paru dni ) z ktorym jestem 4 lata ( bedzie w pazdzierniku )postanowiliśmy zamieszkać razem ( znów) wcześniej mieszkaliśmy razem tu i tam bo on nie płacił… teraz znów próbujemy bo mamy córeczkę 10 miesięcy. Między nami jest raz tak raz tak w zależności co ON chce. Zazwyczaj jest wspaniale gdy chce załatwić swoje sprawy seksualne słodkie słówka opieka nad córka super… gdy już ten akt nastąpi znów wracamy do rzeczywistości czyli typu zamknij r**, zamknij mor** itp. Wtedy czuje się jak ostatnia szmata… jest mi przykro że tak mnie traktuje ale bardzo go kocham w sumie nie wiem czy nadal go kocham za to co robi sprawia mi taki ból tym zachowaniem że po wszystkim idę do wc i płacze łzy płyną same… gdy próbuje z nim rozmawiać twierdzi że wszystko jest okej z jego strony… W domu mamy duży narożnik doszło do tego że śpimy na jednym narożniku sobie nawzajem w nogach gdy proszę to aby przyszedł z mojej strony tam gdzie ja mam głowę twierdzi że nie bo się ze mną nie wysypia… Sama nie wiem co mam zrobić pomijając fakt że będąc w ciąży trafiłam do domu samotnej matki z którego właśnie się wyprowadzilam mam możliwość tam powrotu ale nie chce ze względu na dziecko które potrzebuje tak samo matki jak i ojca… czy to jest przyzwyczajenie czy po prostu kochanie ale tylko z jednej strony ? Wiem że jest to poplatane bo nawet nie umiem dokładnie tego opisać… Tak już chyba bywa… czytam wiele waszych postów więc stwierdziłam co mi tam też napiszę może mi ulzy, może ktoś mi da jakąś radę któraś z pan którą była w podobnej sytuacji…. dziękuję Wam pozdrawiam Was Wystarczy kilka rzeczy spisanych wieczorem, do których zajrzysz rano. Przypominanie sobie pozytywnych aspektów życia, może uczynić twój dzień lepszym. Inną opcją jest skupienie się na swoich zwierzakach. To one mogą stać się świetną motywacją do porannego rozruchu, w końcu trzeba je nakarmić, przytulić, wyjść z nimi na spacer. Dwa lata temu na pewnej stronce erotycznej, poznałam 7lat starszego faceta. Zaiskrzyło między nami. Ale opowiadał ciągle o seksie, czego to nie robił ze swoimi poprzednimi partnerkami (nawet miał tam zdjęcia z zabaw) itd, że uznałam, że szuka tylko seksu, a ja chcę czegoś więcej. Więc olalam temat. Mimo to, dużo pisaliśmy , mogłam mu powiedzieć o każdym problemie, zawsze wysłuchał, doradził. Więc w końcu rok temu, postanowiłam dać mu szansę. Spotykaliśmy się , iskrzyło. Zamieszkaliśmy razem. Niestety oprócz przytulenia, buziaków nic nie było. Po kilku miesiącach, zaczęłam marudzić . Twierdził że ma dużo stresów, problemów (to prawda, jest ich trochę), no i że nie ma ochoty na seks. W końcu po jakimś czasie, udało mi się go namówić na zabawe, ale tylko zrobił mi przyjemność … I na tym się skończyło … Jemu nawet nie stanął, nie kochaliśmy się , tylko się chwilę mną pobawił i tyle. Jakiś czas temu, znowu po wielu naruszeniach, próbach, zajął się mną … Ale on nie chciał żeby się nim zajmować. Chociaż próbowałam, to bezskutecznie, nic to nie wniosło. Rozmawiałam z wieloma kumplami, bo zawsze ich miałam wielu, każdy zgodnie twierdzi, że w stresujących sytuacjach lubi seks, bo wtedy się może zrelaksować. Z nim jest inaczej . Nie wiem, często zabawiam się sama, nawet nie chce mi się go już męczyć i marudzić. Twierdzi że kocha, na co dzień jest ok, nawet się stara, w domu posprząta, ale nie mogę zrozumieć tego problemu. Próbowałam rozmawiać, wyjaśniać. Zamknięty w sobie. Mówi że wszystko przez problemy codzienne, problemy z pracą, komornik, długi. Nie wiem co robić. Nigdy dla mnie seks nie miał znaczenia, nie bardzo lubiłam to robić … A teraz? Myślę tylko o tym. Nie potrafię się na niczym skupić. Bo myślę jak zrobić, żeby się z nim w końcu kochać.. Wybraliśmy ostatnio kilka zabawek i zamówiliśmy … Ale mimo że ponad 2 miesiące minęły od zakupu, nie wypróbowaliśmy ich … W ciągu 9 miesięcy w trakcie których mieszkamy razem, pieścił mnie może ze 4 razy i to już jak naprawdę mocno na to nalegałam . Chciałam się nim zająć, ale nie. A jak próbowałam. To mu nie staje. Nawet jak on się mną bawi, to nic… Nie wiem w czym problem. Ma dopiero 35lat … Wcześniej z tym chyba nie miał problemów bo ma 2 dzieci. Więc jakoś musiał je zrobić. Mieliśmy się spotkać we wtorek a on do mnie wysyła wczoraj sms, że się nie spotkamy, bo on pilnie musi wyjechać i dopiero za 2 tygodnie wraca (a wiedziała, że ja za 2 tygodnie wyjeżdżam
Czy iść z nim do łóżka na pierwszej randce? Na trzeciej? Po miesiącu znajomości? Gdy padną słowa „kocham Cię”? Kiedy jest najlepszy moment na to, żeby przekroczyć granicę intymności z nowym mężczyzną? Zanim podejmiesz tę decyzję, koniecznie obejrzyj ten film i czytaj dalej! Pobierz darmowego e-booka i poznaj seksowne SMS-y do faceta! Dla wielu kobiet nie jest wcale takie oczywiste, kiedy „pozwolić sobie” pójść do łóżka z nowo poznanym facetem. Pojawiają się obawy: czy on nie pomyśli, że jestem łatwa?, czy się szybko nie zniechęci?, czy nie skończę jako jego seks-przyjaciółka? Dostaję też całkiem sporo wiadomości od kobiet, które piszą: poszliśmy do łóżka na pierwszej czy drugiej randce, a teraz boję się, że to było za szybko. Jak to odkręcić, żeby on się zaangażował i myślał o związku? Nie da się ukryć, że to dosyć podchwytliwy moment. Z jednej strony – mamy XXI wiek, jeśli masz ochotę iść z facetem do łóżka na pierwszej randce, nikt nie ma prawa Cię za to oceniać. Jeśli chcesz zmieniać facetów jak rękawiczki – Twoje prawo i nikomu nic do tego. Ale z drugiej strony powszechne przekonanie jest takie, że jeśli Twoim celem jest stały związek, a nie tylko gorący romans, zbyt wczesne pójście z facetem do łóżka przekreśli Twoje szanse… I stąd biorą się pytania, kiedy pozwolić sobie na seks. Problem w tym, że nie istnieje sztywna reguła, która dałaby wiarygodną odpowiedź na to pytanie. Bo tak naprawdę wcale nie chodzi o to, ile czasu minie od poznania faceta do seksu. Chodzi o drogę, jaką w tym czasie przejdzie Wasza relacja. Czy iść z nim do łóżka… czy jeszcze zaczekać? Znajomość, która ma szansę zakończyć się związkiem, powinna się rozwijać równomiernie. Poza przysłowiową chemią i fizycznym przyciąganiem powinniście równocześnie zbliżać się do siebie emocjonalnie, poznawać się (w realnym świecie, a nie tylko przez internet czy SMS-y!), polubić, budować zaufanie, dogadywać się na poziomie intelektualnym. Dopiero facet, który ma szansę poznać Cię z różnych stron, doceni Cię jako osobę, będzie mógł zainteresować się całą Tobą, a nie tylko jedną sferą Waszej relacji. I nie chodzi tu tylko o seks – bo nierównomierny rozwój znajomości może się skończyć także we friendzone. Chodzi więc o to, czy przed Waszą pierwszą wspólną nocą uda Wam się osiągnąć odpowiedni poziom bliskości i porozumienia. Niektórym nie udaje się tego osiągnąć przez całe miesiące znajomości – kiedy kontaktują się zbyt rzadko albo na jakimś powierzchownym poziomie, nie starają się poznać drugiej osoby albo skupiają się tylko na jednych sferach, ignorując inne. I odwrotnie – czasami taki poziom bliskości i porozumienia niektórym udaje się osiągnąć w ciągu zaledwie jednego wieczoru. Chociaż to akurat dosyć rzadkie przypadki i być może nie powinnaś traktować ich jako usprawiedliwienia dla pośpiechu. Tak naprawdę chodzi o to, żebyś świadomie i krytycznie potrafiła spojrzeć na Waszą relację. Co Was łączy? Może fantastycznie Wam się flirtuje i napięcie rośnie, ale na żadnym innym poziomie nie złapaliście jeszcze kontaktu? A może wręcz przeciwnie – masz wrażenie, jakbyście znali się dużo dłużej niż w rzeczywistości, bo świetnie się rozumiecie i dogadujecie się na wielu różnych płaszczyznach? Nie ma jednej odpowiedzi Jeśli szukałaś konkretnej informacji, na której randce pójść z facetem do łóżka, żeby zakończyło się to związkiem, to niestety muszę Cię rozczarować… Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytanie, kiedy iść z facetem do łóżka. Taka magiczna zasada po prostu nie istnieje. Sama musisz ocenić po pierwsze – czy masz na to ochotę już na tym etapie, i po drugie – jak rozwija się Wasza relacja. Jeśli czujesz, że na razie nie łączy Was nic poza gorącym flirtem, może rozsądniej byłoby poczekać i skupić się na tym, żeby facet miał okazję poznać też inne Twoje oblicza. I dać mu szansę, żeby czymś Ci w tym czasie zaimponował – mężczyźni lubią mieć poczucie, że wybrałaś ich dlatego, że są wyjątkowi i mają Ci coś do zaoferowania. A nie tylko dlatego, że akurat ten facet był pod ręką. Oczywiście można zakładać, że zawsze bezpieczniej jest trochę poczekać i dać facetowi trochę więcej niż jedną randkę na poznanie Twojej osobowości i innych cech. Na pewno jest w tym trochę racji – pod warunkiem, że w tym czasie rzeczywiście będziesz pracować nad innymi aspektami Waszej znajomości. Jeśli po prostu uznasz, że czas załatwi za Ciebie wszystko, możesz się trochę przeliczyć… Mam nadzieję, że to wszystko pozwoli Ci spojrzeć z trochę innej perspektywy na kwestię pierwszej intymności z nowo poznanym mężczyzną. Pamiętaj, że w tym przypadku najbardziej liczy się nie ilość dni czy tygodni, ale jakość Waszych kontaktów.
Dziecko Przychodzi w Nocy do Łóżka Rodziców. Czy to się u nas też zdarza? Oczywiście. Dlaczego tak się dzieje? Dziecko potrzebuje na danym etapie swojego życia po prostu większej bliskości i spokoju, którego może w ten sposób doznać. U nas dwójka dzieci miała taki etap. Jednemu minęło po kilku miesiącach, a z Hektorem jasmina2015 7 czerwca 2015, 23:05 Jestem odważna dziewczyną, ładna blondynka kobiecych kształtach, pewną siebie na brak powodzenia nie narzekam...Tak przynajmniej mówią inni...w głębi duszy jednak jestem bardzo samotna. Nie umiem sie do nikogo zbliżyc..Wiem ze człowiek jest na tyle szczęśliwy na ile chce wiec próbuje poznać kogos. Robię to różnymi sposobami, ostatnio nawet przez internet. Wielu tam ludzi a zadnego człowieka... Co kogoś poznam to mam zaproponowany seks. I to dość otwarcie. Nie chodze ubrana wyzywająco...ani nie zachęcam... a mimo to mężczyznom dość łatwo przychodzi zaproszenie mnie do siebie, na wyjazd itd...:-( Może ja to robie żle? Może zachęcam nieświadomie? I to nie tylko mezczyzni z którymi umawiam się na randki..ale tez inni z którymi pracuje...spotykam na ulicy..sąsiedzi, faceci w tramwaju..na siłowni na która chodza sami mezczyzni... Dziś nawet w szkole wykładowca kiedy powiedziałam ze ide się opalać bo jest ładna pogoda odpowiedział z błyskiem w oku i dwuznacznym usmiechem " to musi znaleźć pani kogos kto pani plecy nasmaruje"...Kurde nie wiem ale często mnie mezczyzni tak "podgadują"...nawet Ci co mnie prawie nie znają...a jak trochę poznają to ciagna do łozka. Nie zauważyłam żeby miały tak moje koleżanki...może ja prowokuje? Miala z was tak któraś z vitalijek? Ja nie jestem tylko obiektem seksualnym a tak się czasami czuję:-( Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 7 czerwca 2015, 23:08 to się ma w uusposobieniu Dołączył: 2011-04-12 Miasto: Będzin Liczba postów: 9136 7 czerwca 2015, 23:09 Jak byłam młoda to też tak miałam. Strasznie mnie to denerwowało... Dołączył: 2011-10-27 Miasto: Liczba postów: 4650 7 czerwca 2015, 23:12 Czy masz cos innego do zaoferowania? Jakies ciekawe dla innych hobby lub zainteresowania, mozesz byc dobrym partnerem w sporcie, masz wiedze przydatna innym i umiesz sie nia podzielic? tennickjuzistnieje 7 czerwca 2015, 23:13 Dlatego się przefarbowałam, teraz mi się to rzadziej zdarza A tak serio to musisz być bardziej sukowata, żeby facetowi było nawet głupio zaproponować coś takiego. Jaj jesteś milutka, uśmiechnięta to te pajace traktują to jako mój sposób bycia zmienił się z "dzień dobry, w czym Panu pomóc?", na "uważaj, bo noszę gaz pieprzowy w torebce" to i faceci zmienili podejście. Edytowany przez 09f8def6f51d53ffe66e322b8021f64d 7 czerwca 2015, 23:17 Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 7 czerwca 2015, 23:17 przeżywasz, mnie tez chcą bez bliższego poznania tylko do łóżka, bo do czego mogą Cię chcec faceci, którzy cie nie znają? Do ślubu? ; D jasmina2015 7 czerwca 2015, 23:17 to się ma w uusposobieniu to znaczy? owszem jestem miła, często się smieje...bo czemu miałabym nie być nie uprzejma? Ja rozumiem ze faceci mysla o seksie bardzo często ale nie musza tego od razu mowic...za bardzo się czuja swobodnie przy mnie..a niechce być wyniosła ksiezniczką...z drugiej strony w takich tekstach czuje brak szacunku do mnie jako do kobiety....to mile ze się podobam ale chyba robie cos zle..może rzeczywiście powinnam być bardziej "sukowata" Dołączył: 2015-05-31 Miasto: Stalowa Wola Liczba postów: 474 7 czerwca 2015, 23:18 Może dlatego że blondynka? Coś chyba jednak jest w tym kolorze włosów bo zauważyłam że zawsze faceci jakoś inaczej wtedy patrzą na kobiety Dołączył: 2011-10-27 Miasto: Liczba postów: 4650 7 czerwca 2015, 23:18 tennickjuzistnieje napisał(a):Dlatego się przefarbowałam, teraz mi się to rzadziej zdarza Najlepiej jakis nienaturalny kolor, np fioletowy lub zielony albo ich polaczenie. Do tego kilka kolczykow na twarzy. Nikt cie wtedy nie tknie. Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 7 czerwca 2015, 23:19 jasmina2015 napisał(a):nainenz napisał(a):to się ma w uusposobieniu to znaczy? owszem jestem miła, często się smieje...bo czemu miałabym nie być nie uprzejma? Ja rozumiem ze faceci mysla o seksie bardzo często ale nie musza tego od razu mowic...za bardzo się czuja swobodnie przy mnie..a niechce być wyniosła ksiezniczką...z drugiej strony w takich tekstach czuje brak szacunku do mnie jako do kobiety....to mile ze się podobam ale chyba robie cos zle..może rzeczywiście powinnam być bardziej "sukowata" to zmień to. Ja odkąd jestem wyniosła księżniczka mam problem x głowy :D Tylko tytuł zawartości; Zaloguj się. Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach. Logowanie anonimowe. On szuka żony a ja głupia poszłam z nim do łóżka za szybko. To może być pierwsze Wasze spotkanie. Albo też trzecie albo dziesiąte. Za każdym razem sprawa jest tak samo skomplikowana. Kiedy iść z facetem do łóżka? Gdy ma się ochotę Najprostsza odpowiedź. To seks, który zaspokaja tu i teraz. Potrzeba tylko braku oczekiwań i zgody na to, że być może będzie pierwszym i ostatnim. Taki sport. Zabawa. Dla świadomych i zdecydowanych. Sprawa komplikuje się, kiedy w głowie pojawia się pytanie: i co dalej? Można mieć ochotę, ale nie tylko na jednorazowy seks. Po wszystkim dostaniesz całusa na pożegnanie i uścisk dłoni w podziękowaniu za owocną współpracę. Nie ma chyba gorszego uczucia niż po wszystkim zostać z emocjami, którymi nikt się nie zaopiekuje. Wiedzą to wszystkie kobiety, które zasypiały same w jeszcze ciepłej pościeli, licząc wcześniej na wspólne śniadanie. Tymczasem on naciągnął portki na tyłek i zniknął. W tym przypadku nie ma sensu działać pod wpływem impulsu i tłumaczyć sobie na siłę, że jakoś to będzie. Bo będzie tak samo, czyli smutno i źle. Kiedy chcesz nie tylko seksu, ale też bliskości – poczekaj. Wtedy gdy jest bezpiecznie Dla zdecydowanej większości kobiet bezpieczeństwo oznacza troskę, uważność i dbałość o to, żeby czuły się ważne i szanowane. Bezpiecznie jest wtedy, kiedy on zniknie w środku nocy, bo rano musi stawić się w pracy, ale wiesz, że tylko dlatego. Nie dlatego, że ucieka albo nie chce Cię rano oglądać i wiesz, że jak wyjdzie, to wróci. Bezpiecznie jest także wtedy, kiedy czujesz, że ktoś się z Tobą liczy i jesteś dla niego ważna, bo to po prostu pokazuje. Jeśli tego Ci potrzeba, żeby nie zamęczać się wyrzutami sumienia po seksie, to poczekaj jeszcze trochę. Daj sobie czas do momentu, w którym poczujesz, że nie będziecie się tylko wzajemnie używać. Tylko, że po prostu będzie to kolejny krok do przodu. Słuchaj intuicji, ona się nie myli. Kiedy są granice Nie idź do łóżka, jeśli nie potrafisz stawiać granic, bo wtedy zagrożone jest nie tylko Twoje bezpieczeństwo w dosłownym rozumieniu tego słowa, ale też to emocjonalne. Kobieta, która nie potrafi stawiać granic, jest jak oskubana i kulawa kaczka biegająca przed myśliwym. Czy przez brak asertywności zdarzało Ci się sypiać z kimś wbrew swojej woli albo godzić się w łóżku na rzeczy, które zupełnie Ci nie odpowiadały? Najpierw zrób porządek w głowie, a później zabierz się za seks. Dobry moment na seks i związek jest wtedy, kiedy potrafisz określać własne zasady. A dodatkowo oczekiwać od drugiej strony ich respektowania. Nie sztuką jest ściągnąć majtki i przez krótszą lub dłuższą chwilę zaczerpnąć przyjemności. Sztuką jest robić to w zgodzie ze sobą i z człowiekiem, który spełni Twoje oczekiwania względem tego, co dalej. Jeśli chcesz się po prostu z kimś przespać i liczysz na to, że więcej nie będziesz musiała go oglądać – rób to. Jeżeli natomiast chciałabyś rano wypić razem kawę i przez kolejny tydzień nie zastanawiać się, czy ślad zaginął po nim na dobre… Czy może w przyszłym miesiącu znów znajdzie dla Ciebie chwilę – poczekaj i się poprzyglądaj. Później podejmij decyzję. Nie twórz sztucznych barier, ale przewiduj konsekwencje. Pamiętaj, że to, co przychodzi szybko i łatwo, częściej równie łatwo wiele kobiet pochopnie decyduje się na wskoczenie w ramiona mężczyzny, dla których nie są ani trochę ważne i liczy na cud. A wszystko dlatego, że kiedy przeczucia krzyczą, one zatykają uszy. Tematyka seksu dla wielu osób jest kłopotliwa. Warto jednak szukać odpowiedzi na nurtujące pytania, dlatego przygotowałam artykuł dotyczący udanego współżycia. Znajdziesz go TUTAJ Mam na imię Basia i jestem psychologiem miłości. Piszę dla singielek, żon, partnerek i rozwódek o związkach, mężczyznach, randkach, seksie i rozstaniach. Uczę tysiące kobiet jak znaleźć miłość i tworzyć udany związek. czytaj więcej Lekarz ostrzegł mnie, że jeśli nie zmienię trybu życia, moja choroba może sprawić, że będę przykuty do łóżka, ale nigdy nie liczyłem się z jego zdaniem, ale tego nie zamierzam pozbywać się swoich wieloletnich nawyków tylko po to, by zadowolić w gruncie rzeczy obcego człowieka. fot. Adobe Stock, dianagrytsku Sama nie wiem, kiedy się w tym wszystkim pogubiłam. Zaczęło się od wyjazdu z domu na studia. Zdałam na Uniwersytet Ekonomiczny. Rodzice bardzo się cieszyli. Ja też. Oni dlatego, że będę uczyć się w dobrej szkole. A ja miałam przed sobą wspaniałą perspektywę nieskrępowanej niczym wolności. Byłam bardzo podekscytowana. Akademik, nowi znajomi, wieczorne wyjścia na miasto, imprezy – tak właśnie wyobrażałam sobie dorosłość, dojrzałość. Jako nieskrępowaną zakazami zabawę. I tak właśnie spędzałam kolejne lata nauki w mieście. Jestem zdolna i udało mi się przejść przez studia, prowadząc rozrywkowy tryb życia. Z każdym rokiem byłam w tym coraz lepsza. Potrafiłam przez pół roku bawić się, a potem w czasie sesji zakuwać do upadłego, żeby wszystko pozaliczać. Przez cały ten czas utrzymywali mnie rodzice, więc starałam się rozsądnie gospodarować pieniędzmi – tak, by wystarczyło na życie, ale też na imprezy. Siłą rzeczy musiałam się jednak ograniczać. Kiedy poszłam do pracy, ten problem przestał istnieć. Zatrudniłam się w dużej, bogatej firmie, więc stać mnie było na wszystko. Na mieszkanie, jedzenie w knajpach, ciuchy, no i najważniejsze – na zabawę. Już wtedy, po pierwszym roku pracy, czułam, że się zatracam, że życie przecieka mi między palcami. Wszystkie tygodnie wyglądały tak samo. W dni powszednie harowałam od dziewiątej do dziewiętnastej, a po pracy szłam ze znajomymi na kolację. Tam dla relaksu wypijaliśmy parę drinków, a potem rozchodziliśmy się, bo trzeba było iść spać. Do pustego mieszkania wracałam więc koło godziny jedenastej. Już tylko po to, żeby się umyć i zasnąć. Cóż więcej mogłam tam robić, skoro nikt na mnie nie czekał. Nikogo nie miałam. Na stałe, oczywiście. Bo przyjaciół od seksu, przygodnych znajomych było wielu. Ilu? Wstyd się przyznać – po prostu zbyt wielu. Rzucałam się w wir, by uciec przed samotnością… Dziś wiem, że to było głupie, ale wtedy wydawało mi się, że prowadzę super życie. Że jest tak, jak zawsze chciałam. Wesoło, aktywnie, wielkomiejsko. A nie tak, jak w rodzinnym domu – tylko pranie, sprzątnie, obiady, kłótnie o pieniądze, których nie starcza do pierwszego. To było życie moich rodziców. Kochałam ich, doceniałam to, że mnie wychowali, że utrzymywali na studiach, ale nie chciałam iść w ich ślady. – Córciu, kiedy ty się w końcu ustatkujesz? Kiedy sobie kogoś znajdziesz, będziesz szczęśliwa? – pytała mama. – Ale ja jestem szczęśliwa! – odpowiadałam. – Nie wierzę. Sama? – Mamo, ja mam mnóstwo znajomych, przyjaciół. Jestem wolna… – E tam, znajomi… Wiesz, co o tym myślę. – No wiem i dlatego wolę o tym nie rozmawiać. Nie chcę się kłócić… No i nie rozmawiałyśmy. Mama wiedziała, że nie jest u mnie najlepiej. Ona tak, ale ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wydawało mi się, że jest wszystko w porządku, a tak naprawdę uciekałam. Od tego, co dobre, co wartościowe, co ważne, ale co jednocześnie trudne i wymagające. Od stałego związku, zobowiązań, od poczucia bliskości i więzi. Uciekałam zwłaszcza w weekendy, bo w tygodniu nie było czasu na myślenie. Cały dzień pracy, wieczorem kolacja i głupie pogaduchy. To wszystko. Ale w weekend trzeba było zorganizować sobie czas. Trzeba było uciec z pustego domu, w którym ciszę mącił tylko telewizor. Od rana ruszałam więc w miasto. Na siłownię, potem do kosmetyczki, na zakupy, na obiad do restauracji, a wieczorem na dyskotekę. Tam już tylko alkohol i faceci. Poznawałam ich mnóstwo, nieraz lądowali w moim łóżku. Te noce były pełne uniesień, pasji, zaskoczeń. Ale poranki przypominały mi o tym, dlaczego jestem sama. Krępująca cisza, podkrążone oczy, suchość w ustach. Niezręczna pobudka w jednym łóżku. A potem seria idiotycznych pytań, jakby ta durna gadka miała nas uratować. – A gdzie pracujesz? – Mówiłam ci wczoraj. – Aha, jasne. – Ładnie mieszkasz. – Dzięki. – Zobaczymy się jeszcze? – Tak, pewnie – odpowiadałam, choć byłam pewna, że już więcej się nie spotkamy. Bo po co? Żeby się na trzeźwo nawzajem rozczarować. Zawsze po takiej przygodzie brałam długi prysznic i szłam biegać. Mimo kaca i zmęczenia, zmuszałam się do wysiłku. Tylko po to, żeby po przyjściu do domu, paść do łóżka i spać do wieczora. Potem obejrzeć jakiś romantyczny film i znów zasnąć. Rozmarzona i stęskniona. Z postanowieniem, że za tydzień sobie kogoś znajdę. I tak w kółko. Bez sensu. Coraz bardziej zblazowana, znudzona i niepodobna do samej siebie. Był miły, żartował, a ja uznałam, że mu się podobam Przez te kilka lat poznałam kilku fajnych facetów, ale z żadnym z nich nie udało mi się zbudować związku. Przez długi czas nie wiedziałam dlaczego. Przecież byłam taka, jaka powinna być kobieta. Wyzywająca, odważna, dobra w łóżku, trochę tajemnicza. A oni jednak odchodzili. Wypracowałam więc sobie mechanizm obronny. Gdy tylko pojawiały się jakieś problemy, wmawiałam sobie, że mi nie zależy. Byleby nie zostać skrzywdzoną. Tym sposobem zamieniłam się w kobietę, która nawet fajnych facetów traktowała instrumentalnie. Jak na przykład Roberta. Fantastyczny gość. Przystojny, spokojny, opanowany, pogodny i uczciwy. Był starszy ode mnie o dziesięć lat i pracował w moim dziale. Od razu między nami zaiskrzyło. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo chętnie ze mną rozmawiał i odpowiadał na zaczepki. Nasza relacja opierała się na żartach. On w luźnych pogawędkach wyrażał niepokój związany z moim nieskrępowanym stylem życia, a ja traktowałam go trochę jak starszego brata. – Dziewczyno, znowu? – pytał mnie z samego rana. – Co takiego? – No jak co? Znowu balowałaś przez cały weekend? – Skąd wiesz? – Masz ziemistą cerę. – No wiesz, dzięki – uśmiechałam się. – Mogłabym się obrazić. – Za co? Za szczerość? – Nie, za seksizm. – A jaki w tym seksizm? To samo powiedziałbym kumplowi, gdybym uważał, że przesadza. – Ale żadnemu nie powiedziałeś. – Skąd wiesz? – Zgaduję po twoim uśmieszku. – To jest śmiech przez łzy. – Tak mnie żałujesz? – Tak. Bo fajna z ciebie dziewczyna. Chciałam udowodnić, że faceci są tacy sami Lubiłam go. Był niebanalny, sympatyczny, ciekawy. Miał tylko jedną wadę – był żonaty. A do tego dwójka dzieci. Ale to nie przeszkadzało mi z nim flirtować. Zaczepiałam go, a on zawsze się uśmiechał. Dobrze wiedziałam, że w głębi serca moje zainteresowanie mu schlebia. Byłam pewna, że pociąga go we mnie to, czego nie miał w domu. Przygoda, dreszczyk emocji, śmiałość, zadziorność. Postanowiłam to wykorzystać. Sprowokowała mnie koleżanka. Taka jedna, z którą marnowałam życie na spółkę. Ona też bawiła się w najlepsze. Była najczęstszą towarzyszką moich szaleństw. Któregoś dnia, gdy właśnie skończyłam rozmawiać z Robertem, podeszła do mnie i uśmiechnęła się. – No, no. Ale się mizdrzyłaś! – Co ty pleciesz? – A co, może nie widziałam. Jak jakaś kotka. Ale wrzuć na luz, dziewczyno, Robert to firmowa cnotka. Już niejedna próbowała zagiąć na niego parol na imprezach integracyjnych. Nic z tego, on jest przywiązany do żony na stałe. Jak pies do budy – zaśmiała się złośliwie. – Każdego można wyrwać. Nawet jego. – O proszę, jaka pewność siebie. Chcesz się założyć? – Jasne. – O co? – O satysfakcję. To mi wystarczy. Od tego dnia knułam, jak uwieść Roberta Najpierw musiałam sprawić, byśmy zostali sami. Wtedy tłumaczyłam sobie, że chodzi o wyzwanie, ale teraz wiem, że moje intencje były zupełnie inne. Chciałam sobie udowodnić, że wszyscy faceci są tacy sami. Że dlatego nie szukam nikogo na stałe, bo nikt na takie zaufanie nie zasługuje. Nawet taki ideał jak Robert. W końcu się udało. Nie było to trudne, bo on naprawdę miał do mnie słabość. Wystarczyło, że poprosiłam go o pomoc. Nakłamałam, że muszę zrobić rozliczenia dla jednej z obsługiwanych przez nas firm, a jestem w lesie. Trochę się zdziwiłam, że nie od razu się zgodził – marudził, pytał, czy nie możemy zrobić tego w normalnym czasie. W końcu powiedział, że musi zapytać żony, czy może zostać po godzinach. Poszedł do swojego biura, by do niej zadzwonić. – Myślałby kto, że tak bardzo nie chcesz! – prychnęłam pod nosem. Byłam tak cyniczna. Robert wrócił z informacją, że żona się zgodziła, a ja z cielęcym spojrzeniem mu podziękowałam. Następnego dnia, gdy minęła siedemnasta, oboje ślęczeliśmy nad papierami. Po pół godzinie w biurze zostały dwie osoby, a po godzinie nie było już nikogo. Tylko ja i on. Specjalnie włożyłam moją najbardziej wydekoltowaną sukienkę. Przez cały dzień skrywałam ją pod marynarką, ale teraz zrzuciłam okrycie, by wyeksponować piersi. Robert to zauważył i uśmiechnął się dziwnie. Pomyślałam, że to jest ten moment, że właśnie teraz powinnam zaatakować. Wstałam zza biurka, podeszłam do Roberta i pochyliłam się, żeby spojrzeć w jego wyliczenia. – Co ty robisz? – zapytał. – Nachylam się – uśmiechnęłam się kokieteryjnie. – A po co!? – był wyraźnie zdenerwowany. – No jak to? – straciłam rezon. – Aby sprawdzić twoje wyliczenia. – Majka, ty chyba niczego nie kombinujesz? – No… Nie wiem sama… – odpowiedziałam i wypięłam pierś. Ale nie było w tym już pewności siebie. Była desperacja. – Okej, chyba musimy pogadać. Straciłam kontrolę nad sytuacją Zupełnie nie spodziewałam się, że Robert tak szybko i tak negatywnie zareaguje. Wyobrażałam sobie, że będę go kusić wypracowanym już zestawem gestów i słów. Że zastosuję na nim swoje sztuczki, a on się temu podda. Jak wszyscy faceci do tej pory. A jeśli nie, to zacznie bronić się dopiero, kiedy moje intencje staną się jasne. Bronić nieudolnie, niezdarnie, nieskutecznie. On nie dopuścił nawet do tego. – A nie chcesz? – zapytałam łamiącym się głosem. – Nie, Majka, nie chcę. Mam żonę, dziewczyno. – Dobra, to kończymy, dość tego! Niepotrzebnie cię zatrzymywałam – zaczęłam nerwowo zbierać papiery. – Majka… Majka. Majka! – krzyknął, gdy nie reagowałam. – Co? – Dlaczego ty sobie to robisz? Po co udajesz kogoś, kim nie jesteś – A skąd ty wiesz, kim jestem? – oburzyłam się. – Nie wiem. Ale domyślam się, że nie jesteś dziewczyną, która uwodzi żonatych facetów. Obudź się w końcu, bo niedługo może być za późno. Poszedł sobie. Nic mi więcej nie wyjaśniał. Nie strzelił pogadanki, nie prawił morałów. Nie karmił swojej próżności protekcjonalnym tonem. Ale przede wszystkim nie dopuścił do dwuznacznej sytuacji. Uciął wszystko szybko i zdecydowanie, a jednocześnie z klasą. Znokautował mnie. A jednak są jeszcze porządni mężczyźni… Przez jakiś czas wydawało mi się, że przez to wszystko pragnę go jeszcze bardziej, że się w nim zakochałam. Taki męski, lojalny, zdecydowany. Wiele razy chciałam mu wyznać miłość. Wyobrażałam sobie, że przychodzi do mnie i błaga, żebym go jednak przyjęła. Ale potem zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami i nad swoim życiem. Raz czy drugi nie poszłam na imprezę, zostałam w domu. Było strasznie. Bałam się. Czułam się przygnębiona. Ale wytrwałam. No i wtedy dotarło do mnie. Zrozumiałam. Pojęłam, że nie kocham Roberta. Tylko mi zaimponował tym, kim jest. Miłością do żony, lojalnością wobec niej, swoją mądrością i dojrzałością, która pozwoliła mu opanować sytuację. Przywołać mnie do porządku i dać do myślenia. I tak właśnie zmieniłam swoje życie. Nie od razu. Nie jednego dnia. Stopniowo wdrażałam codzienną dyscyplinę i rozwagę. Opłaciło się. Poznałam wspaniałego faceta. Podobnego do Roberta, ale singla w moim wieku. Postanowiłam, że tego nie zepsuję. Niedawno zabrałam go na imprezę integracyjną w firmie. A Robert przyprowadził swoją żonę. Gdy mnie jej przedstawiał, poczułam ogromną ulgę, bo wyobraziłam sobie, jakbym się czuła, gdybym wtedy odebrała jej męża. A tak mogłam jej powiedzieć zupełnie zwyczajnie: – Cześć, miło cię poznać. Wiele o tobie słyszałam od Roberta – a potem przedstawić jej mojego chłopaka. Czytaj także:„Choruję na depresję. Muszę ukrywać swoją chorobę, bo moja matka uważa, że to wstyd”„Miałyśmy tylko siebie, więc marzyłam o przyjaźni z córką. A ona była krnąbrna, zbuntowana i sprawiała problemy”„Z Arturem miałem opijać urodziny, a skończyło się na flaszce nad jego grobem. Gdy zmarł pojąłem, że nie mam po co żyć”
Dotyk czuły wyróżnia się wyrazem uczucia, a nie zaproszeniem do łóżka na seks. Jeśli głaszcze Twoje włosy chce pokazać Ci bliskość. Gdy kładzie Ci rękę na udzie- w ten sposób możesz już wiedzieć, że pociągasz go seksualnie i chciałby iść krok na przód, ale najpierw chce wybadać teren czy odwzajemnisz zainteresowanie.
"Przechodzę z jednej relacji w drugą. Czasami się zdarza, że mam kilka relacji, ale żadnej z kobiet nie daję prawa mieć do mnie pretensji o to. Staram się, jako uczciwy człowiek, jasno stawiać sprawę", mówi Łukasz. Dla części singli randki mają zapewnić przyjemność bez zobowiązań. Dlaczego odpowiadają im tylko płytkie i jednopłaszczyznowe relacje? Niektórzy z dużą łatwością nawiązują jednorazowe znajomości. Nie tylko mężczyźni częściej wchodzą w rolę "łowcy", bo skutecznymi "łowczyniami" są także singielki Jedna z singielek przyznała, że choć jej kochanek był "totalnym ćwokiem", to miał ładną sylwetkę i "kręcił" ją jako mężczyzna i nie sprawiał problemów natury emocjonalnej "Jest ogromna chemia i fascynacja, ale na co dzień bym z nią nie wytrzymał", powiedział z kolei 41-letni singiel, który spotyka się z 27-latką Więcej artykułów znajdziesz tutaj. Jednym z powodów umawiania się singli na randki jest seks bez zobowiązań. Część z wypowiadających się na ten temat osób swoich partnerów seksualnych traktuje wyłącznie w sposób instrumentalny. Tym singlom randki mają zapewnić przyjemność bez zobowiązań. Odpowiadają im płytkie i jednopłaszczyznowe relacje. - Jestem singlem, nie angażuję się uczuciowo - mówi 33-letni Marcin. - Moje relacje z kobietami opierają się na seksie, co tu dużo gadać. Poznaję różne kobiety, spędzamy miło czas, nie zawsze to musi być seks, czasami wystarczy miła kolacja, pójście do klubu, wyjazd na weekend, ale są to relacje bez zobowiązań, oparte na przyjemnościach, bez założenia bycia razem. - Mam duży krąg znajomych kobiet, a wiadomo, że bycie singlem daje przepustki do takich swobodnych relacji - mówi z kolei 32-letni Łukasz. - Oczywiście, jeśli ktoś takich relacji potrzebuje, a nie na przykład woli być sam. Nie użyłbym tu słowa przedmiotowych tylko luźnych, niezobowiązujących. Przechodzę z jednej relacji w drugą. Czasami się zdarza, że mam kilka relacji, ale żadnej z kobiet nie daję prawa mieć do mnie pretensji o to. Staram się, jako uczciwy człowiek, jasno stawiać sprawę. Niektórzy z dużą łatwością nawiązują jednorazowe znajomości. Przyznają, że to żaden problem "wyrwać kogoś na jedną noc", i wbrew stereotypowemu postrzeganiu, że to mężczyźni częściej wchodzą w rolę "łowcy". Skutecznymi "łowczyniami" są także singielki. Friends with benefits, czemu nie? Niektórym singlom zdarza się nawiązywać dłuższe niż jednonocne relacje intymne. Czasem trwają one nawet kilka miesięcy, ale są utrzymywane tylko i wyłącznie dla seksu. Jeden z mężczyzn przyznał, że od jakiegoś czasu jest w luźnym związku ze swoją koleżanką, która także nie ma stałego partnera i nie jest zaangażowana w poważny związek. Oboje doszli do wniosku, że mogą stać się friends with benefits, co w wolnym tłumaczeniu z języka angielskiego oznacza "przyjaciele, którzy ze sobą sypiają". Kolejna singielka spotykała się regularnie przez dwa miesiące ze znajomym z pracy, z którym utrzymywała kontakty intymne. - Przyznaję, to był totalny ćwok, ale miał ładną sylwetkę i kręcił mnie jako mężczyzna. Poza tym nie sprawiał problemów natury emocjonalnej, nie angażował się w naszą relację uczuciowo, co bardzo mi odpowiadało. Inny uczestnik badania, 41-letni Mikołaj, w taki sposób opisał relację intymną, która go łączy z czternaście lat młodszą kobietą: - Obecnie spotykam się z 27-latką, ale można powiedzieć, że w trzech czwartych jestem singlem. Szczerze mówiąc, jest między nami ogromna chemia i fascynacja fizyczna, ale tylko tyle. Spotykam się z kimś, ale nie jest to stały związek, nie mogę z tą osobą znaleźć wspólnego języka. Na co dzień bym z nią nie wytrzymał. Jest zazdrosna nie do wytrzymania, uwiesza się na mnie jak miś koala, no i inteligencją nie grzeszy. Ale chemia i przyciąganie między nami jest nieziemskie. Jest chemia i wzajemna fascynacja, ale na co dzień by z nią nie wytrzymał - Jeden partner to za mało... Są i tacy single i singielki, którzy nie ukrywają, że umawiają się nie tylko z jedną osobą, ale z kilkoma w tym samym czasie. Jeden z pytanych o to mężczyzn przyznał, że ma po prostu "zbyt miękkie serce" i nie umie odmówić kobiecie "w potrzebie". Zdarza się, że umawia się z dwoma, a nawet trzema paniami tego samego dnia o różnych porach dnia. Z jedną do południa, z drugą po południu, a z trzecią wieczorem. Pewna singielka także przyznała, że trudno jej zerwać całkowicie znajomości z byłymi partnerami w sytuacji, w której "było im dobrze w łóżku". - Umawiam się, o Jezu, umarłabym bez nieumawiania - przyznaje 30-letnia Eliza. - Umawiam się i to z kilkoma chłopakami naraz. Obecnie z trzema spotykam się w miarę często, czyli raz w tygodniu powiedzmy. (…) Tylko, że dwóch z nich to moi byli faceci. A z trzecim mam romans. W sumie romans mam teraz z czterema. Jeden wychodzi, drugi może przyjść, nie? Jest doskonale, jest doskonale... Ale najpierw kawa… Są i tacy single, którzy żeby iść z kimś do łóżka, potrzebują "trochę czasu", jak to określił jeden z nich. Najpierw umawiają się na randkę, jedną, drugą, trzecią. Spędzą czas na kawie, w kinie, restauracji czy idą na dyskotekę. Jeden z mężczyzn, choć ma wśród znajomych opinię Cassanovy, przyznaje, że ma określone zasady, zanim przejdzie "do tych rzeczy". Zanim pójdzie z dziewczyną do łóżka, chce ją lepiej poznać. Choć przyznaje, że nie szuka poważnej relacji, to "zaprasza do sypialni" tylko nieliczne kobiety. Twierdzi, że jest typem romantyka i seks z osobą, którą choć trochę się zna "smakuje" jego zdaniem lepiej niż z kimś, z kim zamieniło się tylko parę zdań. Podobne zdanie na ten temat miała jedna z pytanych o to kobiet. - Jestem atrakcyjna, mam świetną pracę, dobrze zarabiam, robię karierę - wymienia 30-letnia Ewa. - I oczywiście do szczęścia brakuje mi tylko stałego faceta. Poznaję wielu mężczyzn, w pracy, w klubach, na kursach. Nawiązują się jakieś relacje intymne, bo większość z nich to też single. I od czasu do czasu ląduję z którymś w łóżku. Przyznam jednak, że choć uwielbiam seks, to takie przygody jednorazowe nie są dla mnie. Lubię się najpierw trochę pospotykać, poznać, najlepiej w niezobowiązujących sytuacjach, tak bez ciśnienia w stylu randki. Chcę żeby facet, nawet taki, z którym łączy mnie tylko pożądanie, nie traktował mnie wyłącznie przedmiotowo. Źle się z tym czuję. I chociaż wiem, że nie znajdę w jego oczach takiego uwielbienia jak w oczach własnego partnera, to nie będę żyła przecież w celibacie. Takie miniromanse też powodują, że czuje się atrakcyjna, pożądana. Na co dzień tego nie mam, więc chociaż od czasu do czasu chcę się poczuć dobrze. Choć niektórzy single przyznają, że należy korzystać z życia, kiedy nadarza się okazja, bo młodość szybko przemija, to w gruncie rzeczy nie uważają się za hedonistów. Uważają, że maja zdroworozsądkowe podejście do spraw seksu i potrafią oddzielić "czystą przyjemność" od relacji intymnej bazującej na miłości. Uważają, że nie można żyć w celibacie dopóki nie spotka się tej właściwej osoby. Ich zdaniem trzeba próbować, bo nigdy nie wiadomo, co los może przynieść, bo może się okazać, że ktoś, z kim "lądujemy w łóżku w celu czysto konsumpcyjnym", zagości w nim na stałe. Napisz do nas: redakcja@ Autor: dr Julita Czernecka - socjolog, coach, trener, doktor nauk humanistycznych, autorka książek "Wielkomiejscy single" i "Single and Big City". Pracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Zajmuje się tematyką singli, związków i miłości. Źródło:
Bez względu na to czy jest moim facetem i ile Go znam i nie chodzi tu nawet o brak zaufania tylko o przypadki, które chodzą po ludziach. Filmiki może mieć w komórce, albo w komputerze - nie potrzeba wiele czasu by trzecia osoba dostała się do nich i je rozpowszechniła. W dobrej wierze radzę Ci abyś tego więcej nie powtarzała.
Zakochałam się w nim, a on potraktował mnie jak rzecz. Żałuję, że w ogóle się z nim spotykałam – mówi Angelika. Dziewczyna pomyliła miłość z pożądaniem, zdarza się – historia jakich wiele. Ale dlaczego coraz więcej kobiet staję się przedmiotem, a nie podmiotem miłości, godzi się na rolę zabawki seksualnej, „jest używana”, a nie kochana?Źródło: ThinkstockphotosZakochałam się w nim, a on potraktował mnie jak rzecz. Żałuję, że w ogóle się z nim spotykałam – mówi Angelika. Dziewczyna pomyliła miłość z pożądaniem, zdarza się – historia jakich wiele. Ale dlaczego coraz więcej kobiet staję się przedmiotem, a nie podmiotem miłości, godzi się na rolę zabawki seksualnej, „jest używana”, a nie kochana?Obecnie wiele kobiet jest w stanie zrobić niemal wszystko, żeby tylko zatrzymać mężczyznę przy sobie: poświęcają zawodowe plany, marzenia o macierzyństwie i szczęśliwej rodzinie, godzą się na związek bez zobowiązań. I często kobiety naprawdę kochają swoich partnerów, a oni – zaabsorbowani sobą - zwyczajnie to wykorzystują: zwodzą je, uwodzą i obiecują. Dlaczego dziewczyny pozwalają sobie na takie traktowanie?Od zakochania do zerwaniaAngelika poznała Tomka klubie. Pewnego wieczoru wybrała się z koleżanką na plotki. – Od razu mi się spodobał: miły, z poczuciem humoru i kulturalny. Nie wahałam się ani chwili, gdy zaproponował mi spotkanie - opowiada 30-letnia Angelika. - Tak zaczęła się nasza znajomość. Spotykaliśmy się, a ja z każdym dniem czułam, jak się w nim zakochuję. Wpadłam po uszy. Zaczęło mi zależeć. Myślałam, że jemu też - razem zamieszkać. Na początku ich „miłość” kwitła: chłopak ją adorował. Jednak sielanka nie trwała długo. Tomek zaczął znikać wieczorami, często wychodził i chociaż Angelika bardzo go kochała, rozumiała, że czasami chce pobyć tylko z kolegami. Ale potem coś zaczęło się psuć. – Ciągle się kłóciliśmy. Miałam pretensje, że poświęca mi mniej czasu, nie dba o mnie, a ja potrzebowałam czułości, wsparcia, bliskości - mówi i dostawał to, co chciałDziewczyna postanowiła, że zakończy związek. Przeanalizowała wszystko i doszła do wniosku, że on jej nie kocha. Bardzo ją to bolało, tęskniła za nim, myślałam o nim. Pewnego wieczoru zapukał do jej drzwi i… został na noc. – Potem było tak wiele razy. Nie potrafiłam przestać. Za każdym razem, kiedy przychodził do mnie, obiecywałam sobie, że to jeszcze tylko ten jeden, ostatni raz i… - zamyśla się – pozwalałam mu zostać. Przychodził, kiedy chciał i dostawał to, co chce. Wiedziałam, że mnie nie kocha, że nic to dla niego nie znaczy, był zimny, zero uczuć, nic. Mimo to nie potrafiłam przestać, nie wiem, dlaczego. Kochałam go, to było silniejsze ode mnie - dodaje i spuszcza wzrok. Przyszedł jednak taki dzień, kiedy uświadomiła sobie, że nie może tak dłużej żyć. – Zapytałam samą siebie: dlaczego daję mu się tak traktować? Przecież nie zatrzymam go na siłę - wspomina Angelika. Jeszcze raz wszystko przemyślała i zrozumiała, że Tomek jest wiecznym chłopcem i nie nadaje się do stałego związku. Nigdy jej nie kochał, od początku zwodził i manipulował, bawił się jej uczuciami. Niestety, to było nic innego jak egoistyczne pożądanie. – Ja chciałam stałego związku, potrzebowałam ciepła i miłości, a on związku bez zobowiązań. Chodziło mu tylko o seks - mówi Angelika. Dziewczyna zrozumiała swój błąd, dojrzała i postanowiła poczekać na prawdziwą nie miłość, to tylko pożądanieHistoria Angeliki i ciekawa wypowiedź jednego z internauty zmusza do refleksji nad przedmiotowym traktowaniem kobiet: „Tylko 15 proc. mężczyzn kochało swoje partnerki w chwili podejmowania współżycia. Ponad 80 proc. rozpoczęło je - jak sami przyznają - dążąc jedynie do osiągnięcia przyjemności seksualnej. Co to oznacza? W takim wypadku nie traktuje się kobiety jako pełnowartościowej osoby, ale jak rzecz, której można używać dla własnej przyjemności. Staje się ona w takim układzie swego rodzaju zabawką. Ma być ładna, pociągająca i zgodzić się na wszystko, na co on ma ochotę. Mężczyzna chce się nią bawić, nie myśli o małżeństwie i nie ma ochoty być ojcem."- napisał na forum kobiety zgadzają się na rolę „zabawki seksualnej”? Na seks bez zobowiązań i związek bez przyszłości? Być może im również odpowiada taki układ? Izabela Trybus, psychoterapeuta, uważa inaczej. Tłumaczy, że są kobiety, które „kochają za bardzo”: - Mimo, iż wiele kobiet deklaruje, że są singielkami i żyją samotnie z wyboru, to jest grupa kobiet, które, jak powietrza, potrzebują do życia miłości. Kobieta, która ma niskie poczucie własnej wartości, łatwiej podda się adoracji mężczyzny, gdyż uzna to za spełnienie jej marzeń, bez weryfikacji, jaki to jest mężczyzna. Kobieta, która nie wierzy w to, iż zasługuje na miłość i związek z mężczyzną, który będzie ją szanował i dla którego będzie ważna, czasami dochodzi do wniosku, że to, co ma w sobie najcenniejszego, to seks. Psychoterapeutka uważa także, że kobiety, które wybierają mężczyzn w jakiś sposób niedostępnych – a takim można uznać mężczyznę, który z różnych powodów, nie chce być w stałym związku z nią– mogą bać się bliskości. - Wiele kobiet nigdy nie doświadczyło, jak to jest być w bliskim, bezpiecznym i pełnym miłości i szacunku związku, szczególnie w najwcześniejszych latach życia - mówi Izabela Trybus, uwodzeniaKażdy z nas lgnie do osób, które sprawiają, że czujemy się piękni, dobrzy i mądrzy. I mężczyźni potrafią to umiejętnie wykorzystać: udają, że martwią się o nas, zależy im na nas. Bo uwodzenie to nic innego jak celowe i instrumentalne okazywanie serdeczności, podziwu i uznania. Mężczyźni-uwodziciele pragną zdobyć wpływ i kontrolę nad kobietą, aby osiągnąć korzyści, czyli podporządkować ją sobie i… do woli używać. Dziewczyna, która jest zakochana w swoim chłopaku, na początku nie potrafi tego rozpoznać (tak jak w przypadku Angeliki). Do czego to prowadzi? A do tego, że mylimy miłość z pożądaniem. Kobieta, która staje się obiektem uwodzenia, ma złudne wrażenie, że ktoś ją ceni, adoruje, nad związkiemDlaczego nie warto tkwić w toksycznym związku? - W dorosłym życiu tworzymy zazwyczaj związki oparte o przykład z najbliższego otoczenia, czyli naszych rodziców. To w rodzinie uczymy się, czy można kochać kogoś tak po prostu, czy dlatego, że spełnia nasze potrzeby. Kobieta, która dostała taki wzorzec, może bać się odrzucenia na tyle, że nie zakończy związku, z którego nie jest zadowolona. Na początku nie przyjmie do wiadomości, że mężczyzna nie zasługuje na nią, a potem będzie liczyć na to, że się zmieni, a ona to uczyni np. swoją miłością do niego wyrażaną poprzez kontakty seksualne. Jest też grupa kobiet, która zostaje w takich związkach bardzo długo. I czasami zdarza się, że takie kobiety trafiają do gabinetu psychoterapeuty, bo są już w takim momencie, że same nie są w stanie wyplątać się z układu, który bardzo je krzywdzi. Oczywiście, nie zawsze jest konieczność terapii, to zawsze zależy od indywidualnej decyzji każdej z kobiet. Im więcej takich związków w życiu kobiety, tym częściej zastanawiają się: dlaczego mi się to przydarza? Wtedy trafiają na terapię - wyjaśnia Izabela Trybus, przekonuje, że najważniejsza jest pewność siebie: jeśli będziemy szanowały same siebie, to nie pozwolimy się źle traktować i będziemy umiały bronić się przed osobami, które chcą nas jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
.
  • gs7ipu48kc.pages.dev/484
  • gs7ipu48kc.pages.dev/283
  • gs7ipu48kc.pages.dev/838
  • gs7ipu48kc.pages.dev/967
  • gs7ipu48kc.pages.dev/265
  • gs7ipu48kc.pages.dev/593
  • gs7ipu48kc.pages.dev/801
  • gs7ipu48kc.pages.dev/779
  • gs7ipu48kc.pages.dev/444
  • gs7ipu48kc.pages.dev/408
  • gs7ipu48kc.pages.dev/983
  • gs7ipu48kc.pages.dev/398
  • gs7ipu48kc.pages.dev/20
  • gs7ipu48kc.pages.dev/921
  • gs7ipu48kc.pages.dev/819
  • on chce mnie tylko do łóżka